Zimny grudniowy wiat, gnacy wierzcho?ki drzew, pradawnych Cieni, zachowa? Pamie? i Cze??. Mro?ny ksie?yca blask, odbity w ich oczach, mrozi m? dusze
Gdy noc ze snu sie przebudzi i oko s?onca zimnym ostrzem zrani, w mrok wiecznosci dusza ma odejdzie, samotno?ci drog? krocz?c w?rod martwych wspomnien
Popio?, dym i ?mier? Krew zmieszana ze ?niegiem, wiatr wyjacy w zgliszczach. Bol, rozpacz i ?zy bezimiennych mogi? cienie, ukryte w naszych snach.
atne widoki za?wiatow, wymar?e przestrzenie raju. W pustkach wiecznej nocy, b??dzisz w?rod skomlenia ciszy. Na zawsze samotny w miejscu, gdzie przesz?o?? i przysz?o?? s? jednym. Mortuus vox, morti dei
Ty? kto? mglist? masz twarz, jak lod zimny wzrok. Przyzywasz mnie tam, gdzie bog leka sie przyj?c. Zew cmentarnego ksie?yca, noce spedzone w?rod mogi
Nad skutym lodem jeziorem, w?rod szumu jode?, wspominam ten czas, gdy sta?em tak setki lat temu, w?rod wojow o sercach z lodu. Gdy Oni odeszli w Cien